Julius Evola |
1. Bezużyteczne jest stwarzanie sobie iluzji poprzez chimerę jakiegokolwiek optymizmu: znajdujemy się dziś u kresu cyklu. Już od stuleci, najpierw niedostrzegalnie, później z impetem spadającej lawiny, rozliczne procesy zniszczyły na Zachodzie wszelki normalny i uprawniony porządek społeczny, zafałszowany wszelkie wyższe koncepcje życia, działania poznawania i walki. Pęd owego upadku, jego zawrotna szybkość, zostały nazwane “postępem". Na cześć postępu wznoszone były hymny i łudzono się, że nasza cywilizacja - cywilizacja materii i maszyn - jest cywilizacją doskonałą której podporządkowana będzie cała historia świata. Trwało to dopóki ostateczne konsekwencje tego procesu nie zmusiły, przynajmniej niektórych osób, do przebudzenia.
Gdzie, i pod jakimi symbolami, próbowały organizować się siły potencjalnego oporu, jest wiadome. Z jednej strony naród, który od czasu kiedy dokonał państwowego zjednoczenia, nie zaznał nic oprócz jałowego klimatu liberalizmu, demokracji i monarchii konstytucyjnej, odważył się podjąć symbol Rzymu i uczynić zeń podstawę nowej koncepcji politycznej oraz nowego ideału siły i godności. Analogiczne siły rozbudziły się w narodzie, który od czasów średniowiecza przyswoił sobie rzymski symbol Imperium, aby przywrócić zasadę autorytetu i prymat wartości krwi i rasy, wartości zakorzenionych w najgłębszych pokładach etniczne] świadomości. W innych krajach europejskich pojawiły się grupy o podobnej orientacji. Trzecia siła dołączyła się na kontynencie azjatyckim - naród samurajów, w którym przyjęcie zewnętrznych form współczesnej cywilizacji nie zniszczyło wierności rycerskiej tradycji, zawartej w symbolu słonecznego imperium o boskim pochodzeniu.