O nas


Vorwärts!

Czytelniku, zapewne przyzwyczajono Cię w trakcie społecznej tresury do traktowania Bloga jako subiektywnej, osobistej i indywidualistycznej formy wyrazu w świecie wirtualnym. Zapewne teksty publikowane w przestrzeni U-Bootenlandu będą subiektywnym odczytaniem rzeczywistości oraz osobistą formą ekspresji autorów. Nie ma jednak miejsca na łamach tego medium do kontynuowania współczesnego dance macabre wybranego przez naszą cywilizację. Nie traci aktualności wezwanie  Hugo von Hofmannstahla: „Trzeba przezwyciężyć poczucie teraźniejszości”.  

U-Boot w krainie węgla i stali?

To nie żart. To intelektualna prowokacja.
U-Boot jest figurą określającą stosunek autorów do obserwowanej rzeczywistości. Nie uczestniczymy w wycieczkowych rejsach, nie ochraniamy humanitarnych konwojów i nie prowadzimy morskiej wymiany handlowej. Ustawiamy się względem tego prądu interesów, kalkulacji i rozrywki jak samotny podwodny łowca, kontynuujący nieprzerwanie swój korsarski proceder. Należymy do tej nielicznej grupy, która już dawno temu „wycofała się z bibliotek i pyłu aren”. Pracujemy w najsamotniejszej przestrzeni, w najciemniejszej głębinie tętniącego życiem oceanu. Poszukujemy wyższego sensu w monotonnym wielowiekowym sygnale sonaru, który zwiastuje zarówno bezpieczeństwo jak i całą grozę życia. Przeczesujemy horyzont w poszukiwaniu sojuszniczych jednostek spod znaku czarnej bandery oraz nieostrożnych okrętów wroga, dla których peryskop jest zawsze ostatnim obrazem zabieranym na dno oceanu. Utrzymujemy w pełnej gotowości ciągłą pracę armii maszyn, niezrozumiałą i pozbawioną celowości dla oka przyzwyczajonego do ślizgania się po płaskiej powierzchni ekranu telewizyjnego. Dla gorących serc podwodnych wilków morskich rytm pracy tłoków maszynowni, szum pomp i buczenie przyrządów pomiarowych świadczy nie tylko o ciągłym podtrzymywaniu życia, ale jest radosną muzyką potwierdzającą kontynuację wyznaczonego kursu i aktualności powierzonego zadania.       
Czynnie i w odwrotnym kierunku poruszamy się w tym świecie, gotowi w odpowiedniej chwili do zatoczenia pętli. Cała naprzód!

„Ama nesciri”

Nie uprawiamy żadnej konspiracji. Umiłowanie anonimowości jest naszą odpowiedzią na świat celebrytów i maski polityków, na epokę odcisków palców, ochlokratycznego komentatorstwa i internetowych podpisów. Chcemy pozostać w cieniu, podobni do benedyktynów, którym zawdzięczamy przetrwanie cywilizacji. Mocno wierzymy, że taka postawa posiada głębszy sens.
Tropicielom spisków lewicowych, prawicowych, kosmicznych i komicznych, sugerujemy aby sięgnęli do „Gazety Wyborczej” lub „Naszego Dziennika”. Tam znajdą dostateczną ilość pulpy drzewnej do swoich przemyśleń.
Nie jesteśmy ani monolitem politycznym, ani zgodną opcją narodową. Wiele nas dzieli, ale cenimy sobie swoją różnorodność.      
Jesteśmy grupą przyjaciół z różnych stron Śląska, Polski, Europy. Łączy nas idea Imperium Europeum. Jesteśmy załogą wirtualnej Kaisermarine!
I... czujemy, że nadszedł nasz czas!