Leona Bloy |
Należy w Polsce do wielkich
nieznanych. Trudno powiedzieć, czy skazanych nad Wisłą z zamysłem na śmierć
przez zapomnienie, czy zignorowanych w ramach bezmyślnego przyjmowania
nadsekwańskich mód kulturalnych. Poznać go można dzięki kilku szkicom Jana
Dobraczyńskiego, po których odnosi się nieodparte wrażenie, że Bloy był już
przed pierwszą wojną światową prekursorem „paxowskiego” postępowego
katolicyzmu. Dla większości pozostaje w dalszym ciągu niedostępne przedwojenne
tłumaczenie „Krwi biednego”.
W każdym razie Leon Bloy nie
należy do postaci popularnych wśród polskich środowisk katolickich i
prawicowych, które naturalnie powinny obwołać go niekwestionowanym autorytetem.
Skromnie wygląda polski dorobek translatorski dotyczący tego oryginalnego
katolickiego pisarza, w porównaniu z tłumaczeniami wszystkich dzieł Bloy na
język czeski. Zawdzięczają je Czesi instytutowi zawiązanemu jeszcze przed
wybuchem wojny światowej przez katolickiego pisarza i przyjaciela Leona Bloy –
Josefa Floriana. Zresztą tej samej grupie, Czesi mogą być wdzięczni za
popularyzację dorobku pisarskiego Józefa de Maistre’a i Julesa Barbey
d’Aurevilly’ego.
Bloy nie należy do pisarzy
łatwych. Zrazu robią wrażenie jego słowa, jak świszczące baty spadające na
karki możnych tego świata. Nie istnieje obelga, której z fanatyzmem i rozkoszą
antycznego zeloty nie cisnął jak kamienia w kierunku bogaczy i kapitalistów.
Ale głoszona przez niego pochwała biedy szybko nuży. Nie z tego powody, że
trzeba być żebrakiem, by zrozumieć żebraka, jak pisze Bloy, ale dlatego, że
paradoksalnie jego wiara wyrasta z braku nadziei. Ten toksyczny związek nie
może owocować miłością, musi zrodzić żarliwą, namiętną i jadowitą nienawiść.
Bloy potrafił nienawidzić, temu nie zaprzeczy nikt. Nienawidził prawie
wszystkich, a najbardziej swoich dobrodziei, którzy jego zdaniem zawiedli go bo
przysłali o kilkanaście sous za mało...
Kiedy zdamy sobie sprawę, że
twórczość tego pisarza powstała z samouwielbienia siebie i hołubienia swojej
porażki, odrzucenia przez społeczeństwo i hierarchię kościelną. Kiedy
spostrzeżemy pomiędzy literackimi perłami postawienie swojej bezsilności na
piedestale i jej krzykliwe adorowanie, przestają robić wrażenie nawet
rozdzierające opisy biedy jego rodziny i dramat śmierci jego dzieci. Czy znaczy
to, że Bloy nie jest warty uwagi? Absolutnie!
"Każdy chrześcijanin, który nie jest bohaterem, jest świnią!" Leon Bloy. |
Leon Bloy posługuje się krwistym,
dosadnym a przez to plastycznym językiem, którego nie sposób odnaleźć u pisarzy
naturalistycznych. Piórem, niczym ostrym nożem, odziera życie z
sentymentalistycznej iluzji. I tak trzeba odbierać jego samego. Bez iluzji
stworzonej na potrzeby własnego pomnika – z jego skłonnością do dziwek i nieślubnymi
dziećmi, z jego gwałtownym i skorym do awantur charakterem, z jego nienawiścią,
z pogardą okazywaną tym, który go wspomagali (aby mógł pracować Czescy
miłośnicy jego literatury wynajęli mu gospodynię domową. Odesłał ją po kilku
tygodniach bo była „głupią Czeszką” i poprosił o pieniądze.).
Ze swojej samotności Bloy
próbował uczynić swój sztandar. Jednak w jego postawie nie było szlachetnego
samowyrzeczenia i apoliteji. Ewangeliczne: „Przyszedł do nich a Oni go nie
przyjęli” Bloy dokończył w swoim pisarstwie myślą – a wtedy spalił ich miasta i
zrównał je z ziemią. Ale, po co? Po co, samem ciskać kamienie? Zawsze znajdzie
się tuzin prawicowych albo lewicowych sankiulotów, chętnych aby kogoś
ukamienować.
Poniżej garść myśli Leona
Bloy:
- „Prosimy
Boga o to co chcielibyśmy, a On nam zawsze daje to, czego potrzebujemy”.
- „Wiem, że w każdym bólu jestem zawsze w sąsiedztwie
Boga”.
- „Francja, jak pokazało to najbardziej diabelskie
doświadczenie [1789 r.], została wyleczona jedynie z wiary w Boga”.
- „Sentymentalizm znamionuje to samo współczucie, co
współczucie katów Jezusa Chrystusa. Biedacy,
tak marnie opłacani, za taką ciężką robotę!”
- „Dobrze mieć zawsze śmierć przed oczyma. Jestem
szczęśliwy, że ta idea przepełniała Boże życie. Chrześcijanin musi zawsze
iść skrajem przepaści”.
- „Jezus przekazuje nam swój Krzyż ze swoich ramion
na nasze i z naszych na swoje. A my stale płaczemy tylko z bólu, prawie
nigdy ze współczucia”.
- „Jak mógłbym czuć jakikolwiek związek z katolikami,
zwłaszcza z tymi modernistycznymi katolikami, którzy sądzą, że mogą trupa
przeszłości pojednać z ścierwem współczesności. Śnią o odnowieniu
królewskiej budowli, w której Naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi ofiarowują
jedynie psią budę”.
- „Te najpiękniejsze imiona, które ludzie posiadają,
nadali im ich nieprzyjaciele”.
- „Co wiesz o
Bogu, kochane dziecko? – pyta ksiądz małej dziewczynki w czasie
katechezy. „Nic nie wiem, proszę
Księdza, ale zawsze widzę go cierpiącego”.
- „Nie mam waszego charakteru. Współczucie nie ukoi
tego gniewu, który jest we mnie. Mój gniew jest owocem przeczucia. Zżera
mnie potrzeba Sprawiedliwości, jak smok, który od czasów potopu głoduje.
Mój gniew, to jest mój kipiący charakter” .
- „Kilka godzin czytałem „Papieża” Józefa de
Maistre’a. Już w młodości paliłem się do czytania tego autora. Jednak o
wiele więcej wynoszę z jego dzieł dziś, kiedy dostrzegam jego wielkość.
Niepodważalny geniusz, choć ograniczony przez tradycję. Można rzec, że
Opatrzność jest u niego jakąś maszynerią.
Nie wątpił, że Bóg w roku 1789 odmienił twarz świata”.
Leon Bloy, Stranky z dila.
Vimperk 2007. Tłumaczenie Very Dvořakovej. Z języka czeskiego tłumaczył RyM.
RyM
1 maja 2009 r.
Tekst pierwotnie opublikowany w nr 10/2010 „Templum Novum”.