Z księgi Przyjaciół
Robert Burns |
Złośliwe prządki tkają nić z
kabli telefonicznych wzywających do służby głupcom tego świata, trąbiącym na
rogach ulic i placów. Kto chciałby im służyć? Zapewne nikt z Was. Dlatego
spryciarze, Ci ochmistrze papierowej
roboty, rajfurzy kurzu biurowego i korynckie córy urzędniczych buduarów,
zaganiają nas groźbami na swoje syrenie występy pełne obietnic i gładkich
słówek.
Nie zapomnijcie nigdy o wosku,
który jest bronią statecznych!
Z racji niemalże stałej gotowości
krwioobiegu na przyjęcie nowej dawki alkoholowego znieczulenia kawałek poezji
jakże bliskiej i swojskiej. Mając w pamięci ostatnie udane biesiady godne
bohaterów skandynawskich sag, swojski utwór poetycki. Trudno oprzeć się
wrażeniu, że w każdej europejskiej gospodzie, knajpie, pubie, czy barze piwnym
jest dokładnie tak samo.
Autorem wiersza „Willie Brew'd”
jest Robert Burns (XVIII w.), wieszcz niepodległej Szkocji, obrońca jakobickiej
tradycji szkockich górali, w czasach gdy groziło za to zesłanie na pustkowia
Australii. Poezja Burnsa została oceniona przez Ezrę Pounda jako jedyna
dorównująca kunsztowi średniowiecznych trubadurów. Ryszard Wagner nazwał go
duchem szczerym, wrażliwym, zdrowym i wesołym, Umysłem subtelnym, wolnym, i
jasnym. Natomiast Tomas Carlyle „eolską harfą, na której pospolity wiatr,
przechodząc po jej strunach, zmienia się w wymowną melodię”.
Poczytajcie i posłuchajcie dobrze
nastrojonej eolskiej harfy, która głosi odwieczną prawdę o mężczyznach, że ich
podstawowym dążeniem jest poszukiwanie dobrego towarzystwa i miłej atmosfery.
Oby Wam piwa nigdy nie brakło!
Robert
Burns
Willie
nawarzył
Willie
nawarzył parę garnców piwa.
Przyszli
pić Allan i Rob, on sam trzeci.
Serc
tak beztroskich i nocy tak długiej
Nie
znajdzie nikt w całym chrześcijańskim świecie.
Nie
byliśmy pijani - mieliśmy w czubie.
Więc
gol na zdrowie! I jeszcze strzemienne!
Choć
piał już kogut i świtał poranek,
My
piliśmy do dna napój jęczmienny.
Zebrała
się znowu trójka wesołków.
Wesołków
nas trójka, mówię to szczerze.
Wieleśmy
nocy szczęśliwych przepili
I
wiele ich jeszcze będzie, w to wierzę.
Na
niebo wszedł księżyc, znam jego rożek.
Mruga
z wysoka ten kusiciel płochy
I
swą poświatą wabi nas do domu.
Poczekać
jednak będzie musiał trochę.
Ten
będzie zdrajcą, tchórzem i łajdakiem,
Kto
pierwszy, by odejść, od stołu wstanie.
Kto
jednak pierwszy z swego krzesła spadnie,
Ten
król wśród nas, a my jego poddani.
Przełożył: J.R.S. Hebda
R. Burns, In Memoriam. Hove Sussex 1992.
Za pamięć Burns'a, przyjaciele!
RyM
(16 V 2004 r.)
Tekst pierwotnie opublikowany w nr 7/ 2007/2008 „Templum
Novum”.