Strony

czwartek, 1 marca 2012

Tar a Ri!

Z Księgi Przyjaciół

„Tar a Ri. Variationen über ein konservatives Thema”
do zakupienia w Uwe Berg Verlag
„Pewne jezioro, szarą krwią/jesieni zatrute do cna,/mnie też uczyniło chorym” – rozpoczyna złowieszczo jeden ze swoich wierszy Gottfried Benn. W innym rozpoznaje bezwzględnie współczesną chorobę ducha: „skrzepy dwudziestego wieku”, „zakłócony krwioobieg wczesnego stworzenia”, „kryzysy ekspresji’, „napady erotyki”, „negrospiritualis”. W kolejnych swoich wierszach rozpatruje koniec: „oddycha się z trudem”, „dwupłciowe powietrze” hamuje podstawowe funkcje organizmu, „mięso zamienia się w glebę”, „sok gotuje się do odpłynięcia”, marzy się już tylko o „nieeuropejskich monsunach i żółtych oceanach”.
W wierszu „Finis Poloniae” diagnozuje śmiertelną chorobę cywilizacji europejskiej: „To, co wielkie, ginie z własnego powodu,/mówiąc do siebie, wydaje ostatni dźwięk,/obcą pieśń, którą nieczęsto się zna,/czasem się toleruje”.
Diagnoza ostateczna – śmierć cywilizacji. Rozłożona w czasie, powolna, w pełni świadoma, przedłużana w nieskończoność reanimacjami kolejnych elit żerujących na ostatnich uderzeniach serca. Co robić? Spacerować ulicami pełnymi ruin oświetlanych neonami lunaparku? Przemykać chyłkiem wśród stada o karkach zgiętych ku ziemi jak pytajniki w kieszonkowych poradnikach? Dać się zjeść ludożercom, dla dobra demokratycznego ogółu? A może rzucić w wir zniszczenia i spalić w furii działania?
Benn w wierszu „Fragmenty”, przedstawia kondycję tego świata ruin, przesłoniętego teatralnymi atrapami konsumpcyjnego „Matriksa”: kondycja dzisiejszego człowieka, którego wnętrze jest próżnią, okazuje się zadziwiająco nietrwała – „...ciągłość osobowości/gwarantują garnitury, ich materiał, jeśli dobry/wytrzyma dziesięć lat”.
„Tar a Ri!” – irlandzkie „Przybywaj, królu!”. Prawo wahadła jest bezwzględne. Odchylone dzisiaj w lewo, rozpoczęło marsz w przeciwnym kierunku. I nie chodzi w tym przypadku o żadnego króla w złotej koronie, w gronostajowym płaszczu. Śląski myśliciel konserwatywny Georg Quabbe przypominał w tytule swojej pracy stare zawołanie „Kawalerów”, uczestniczących w wojnie domowej przeciwko „żelaznobokiej” rewolucji, aby zwrócić uwagę na pojawianie się w historii okoliczności, które dają szansę restytucji tradycyjnego porządku. Pojawiają się one znienacka, niczym kwiaty na klombie w wierszu Gottfrieda Benna – na chwilę, przelotnie, intensywnie, rzucając wyzwanie zatrutej codzienności.
Georg Quabbe (ur. 20 marca 1887 r. we Wrocławiu, zm. 17 lipca 1950 r. w Frankfurcie nad Menem) – prawnik i publicysta zaliczany do kręgów związanych z niemiecką rewolucją konserwatywną. Do 1945 roku związany ze Śląskiem. W swoim pisarstwie politycznym zajmował pozycje umiarkowane i zarazem świadomie outsiderskie. Najważniejszą pracą Quabbe’go był zbiór szkiców: „Tar a Ri. Variationen über ein konservatives Thema” z 1927 roku, stanowiącej nie tyle zwarty system ideologiczny, co zbiór błyskotliwych spostrzeżeń politycznych.
Optymizmu wrocławskiego ideologa konserwatywnej rewolucji nie należy wkładać pomiędzy gazetowe nekrologi obwieszczające kolejne tryumfy demokratycznej prawicy – maszerującej zawsze od lewej nogi wraz z kohortami lewicy, ale oglądającej się zawsze przez prawe ramię za siebie. Optymizm ten nie ma w sobie nic z radości politycznego geszefciarza, któremu udało się przy pomocy „nieubłaganej logiki rynku” utrzymać na powierzchni medialnej rzeczywistości. To optymizm myśliwego, któremu dopisała zwierzyna. To radość ze ślepego trafu, który pojawił się znienacka i który został przez nas dostrzeżony i okiełznany. Quabbe słusznie zauważa, że logika nasuwa konserwatystom postrzeganie świata w kategoriach ukrytego stałego porządku rzeczy, podczas gdy postępowcy upatrują wzrost wartości w kategoriach prometejskiego wyrwania ich przyszłości przez podniesionego z kolan człowieka. Autor „Tar a Ri!” przestrzegał konserwatystów – „niech was Ręka Boska broni!” – abyście przyłączyli się do rewolucji, tylko dlatego, że nie jest dostatecznie ukształtowana. Porządek ukształtowany przez rewolucyjne zmiany to porządek łajdacki. Polityczna rzeczywistość będąca efektem tej politycznej „prokreacji” jest skażona łajdackim charakterem samego aktu. Taki porządek jest podobny do „kurewskiej córki”, która może być piękna i szlachetnie się zachowywać, ale nigdy nie stanie się „damą”. System ukształtowany przez wydarzenia XIX i XX wieku nigdy nie będzie zdolny do „przeskoczenia” okoliczności swojego haniebnego powstania.

Gottfried Benn (1886-1956) – teolog, filolog i lekarz. Przede wszystkim poeta i pisarz. 
Związany z niemieckimi kręgami prawicy politycznej. Tropiciel rozkładu, degeneracji i śmierci. 

Nie chodzi nam ani o nowe, rewolucyjne zmiany, ani o restytucje porządków, które dawno temu stały się martwe. Ale powiedzmy otwarcie – nie chodzi również o sztuczne podtrzymywanie dzisiejszego „łajdackiego” porządku, który na naszych oczach się pożera. Chodzi o dostrzeżenie wśród dzisiejszych ruin współczesności doryckiego porządku przyszłości wpisanego w stałe prawa tkwiące w naturze ludzkiej. Dlatego jesteśmy konserwatystami i dlatego czekamy cierpliwie na ruch wahadła. „Prawda pozostaje niezmienna, dlatego istniejemy i dlatego zdolni jesteśmy do dalszego działania”. – twierdził Quabbe. A kiedy się dopełni i wahadło znajdzie się po drugiej stronie, gotowi musimy być do pracy, walki i poświęcenia. Okwiecony klomb z wiersza Benna swoimi kwiatami rzuca wyzwanie chorobie, śmierci i rozkładowi: „Jestem całkowicie niezniszczalny!/Osmalę śmierci jej zimną facjatę./Jak wszelka czerwień, żar i płomienistość/prą z moich ud!/ Pochwalony!”. 

20 lutego 2012

RyM

(Fragmenty wierszy Gottfrieda Benna: „Kwiaty”, „Finis Poloniae”, „Fragmenty” w przekładzie J. S. Burasa i T. Ososińskiego, [w:] „Literatura na Świecie”, nr 5-6/2006; „Mąż i żona idą przez barak z chorymi na raka” w przekładzie J. B. Ożóga, [w:] „Literatura na Świecie”, nr 2/1972).