Strony

wtorek, 15 maja 2012

Szach... ale jeszcze nie Mat!


Niejednokrotnie pisaliśmy już o zagrożeniu wynikającym ze starcia pomiędzy europejskim ruchem identytarystycznym a zorganizowanymi siłami muzułmańskimi w Europie. Scenariusz taki jest pożądany i oczekiwany przez wiele sił antyeuropejskich. Znaczyłby w chwili obecnej koniec Europy znanej z przeszłości.

Druga tura wyborów we Francji ze świetnym wynikiem w pierwszej turze prezydenckiego wyścigu pani Le Pen z Frontu Narodowego, przykuła uwagę obu stron politycznej barykady. Lewica mobilizowała elektorat wizją ksenofobicznej „chrześcijańskiej” Francji, prześladującej muzułmanów i zboczeńców. Zwolennicy Frontu Narodowego, upolityczniali masy przedstawiając przewidywalne konsekwencje postępującej islamizacji Europy Zachodniej. Wśród Francuzów szczególnie popularny okazał się list zawierający fragmenty wywiadu udzielonego przez radykalnego działacza islamskiego i aktywnego członka francuskiej Partii Socjalistycznej Mohammeda Sabaoui, socjologa związanego z katolickim (?!) Uniwersytetem w Lille. Wywiad zamieszczony został na popularnej w USA stronie internetowej, prowadzonej przez izraelską panią historyk, dr Rivkę Shpak Lissak bez podania źródła.   
W licznych wersjach apokryficznych tekst był rozsyłany po całej Francji, trafił też do nas. 
Oto fragmenty:

„Pokojowy podbój Europy jeszcze nie dobiegł końca. Zamierzamy działać we wszystkich krajach jednocześnie. Ponieważ niewierni dają nam coraz więcej miejsca, bylibyśmy głupcami by z tego nie skorzystać. Jesteśmy koniem trojańskim. Staliście się zakładnikami praw człowieka, które musicie teraz przestrzegać. Dla przykładu, podobna w tonie rozmowa w Algerii lub Arabii Saudyjskiej spowodowałaby w najlepszym przypadku aresztowanie [Europejczyka – przypomina O.K.].
Jak nazwać tych manifestantów w kontekście postępującej islamizacji Niemiec?
Kontrmanifestacja lewactwa przeciwko aktywności PRO NRW.
Francja nie potrafi wyegzekwować szacunku od swojego młodego pokolenia. Dlaczego mieliby szanować kraj, który nie dba o nich? Oni szanują tylko to, czego się boją. Kiedy przejmiemy władzę, zniknie sytuacja, w której jakiś cudzoziemiec pali samochody albo dewastuje sklepy. Muzułmanie wiedzą, że kara dla złodzieja jest nieunikniona i polega na obcięciu ręki.
Prawa republiki nie są zgodne z szariatem i nie mogą być rozciągnięte na muzułmanów. Ci mogą podlegać tylko prawu koranicznemu. Z tego powodu zamierzamy działać w celu przejęcia władzy, która nam się należy. Zaczniemy od Roubaix (miasto we Francji), które już teraz jest miastem muzułmańskim w ponad 60%. W najbliższych wyborach samorządowych, będziemy mobilizować szeregi i kolejny mer będzie muzułmaninem. Po negocjacjach z władzami państwowymi i regionalnymi, Roubaix uzyska niechybnie status muzułmańskiej enklawy z obowiązującym prawem szariatu dla wszystkich mieszkańców. Chrześcijańska populacja otrzyma koraniczny status dhimmis. To będzie oddzielna grupa społeczna, która będzie miała prawo renegocjować swoje swobody i prawa na zasadzie opłacania specjalnego podatku. Ponadto, będziemy czynić to, co jest konieczne aby nawrócić ich na wiarę proroka. Dziesiątki tysięcy francuskich mężczyzn i kobiet przyjęły już dobrowolnie islam z własnej woli, więc czemu nie miałoby dotyczyć to mieszkańców Roubaix? W chwili obecnej na uniwersytecie w Lille, organizujemy „brygady wiary”, których zadaniem jest nawrócenie opornych chrześcijan i żydów, ponieważ Allach tak chce! Jeśli jesteśmy najsilniejsi, to tylko dlatego, że Allach tego chce”.                             

Wariat? Nie.
Mohamed Sabaoui należy do niewielkiej organizacji salafickiej, która powiązana jest w swoich działaniach z dziesiątkami podobnych radykalnych ugrupowań islamistycznych w całej Europie. Mają one jeden podstawowy cel – zaprowadzenie w Europie prawa koranicznego. Cel odległy ale zarazem prosty i pozwalający na prowadzenie polityki w prawdziwie leninowskim stylu. Jest to przeciwnik zdeterminowany i niebezpieczny.
5 maja doszło w Bonn do regularnej bitwy pomiędzy przedstawicielami niemieckich ugrupowań salafickich a policją. W starciach rannych zostało 29 policjantów (w tym dwóch policjantów otrzymało poważne ciosy nożem).
Zdaniem mediów starcia zostały sprowokowane przez przedstawicieli niemieckiej organizacji identytarystycznej PRO NRW, skupiającej swoją uwagę na postępującej islamizacji niemieckich regionów.
Manifestacja salafitów w Bonn
Regionalistyczna prawica (podobno ”skrajna prawica”, jak obwieściły niemieckojęzyczne „Gazownie”!) została upomniana przez niemieckiego ministra spraw wewnętrznych Hansa-Petera Friedricha, który ostrzegł działaczy PRO NRW na łamach liberalnego „Rhenische Post”, że demokratyczne władze RFN nie pozwolą wciągnąć się islamistom i „skrajnej prawicy” w „żadne wojny religijne”. Jako, że poważniejszym przeciwnikiem są islamiści, niemiecka „skrajna prawica” identytarystyczna nie przejęła się grożącym palcem laufra kanclerz Merkel i skupiła swoją uwagę na kolejnych demonstracjach i akcjach antyislamskich. Władze niemieckie rozważają wprowadzenie konstytucyjnego zakazu działania organizacji salafickich w RFN. Debata na ten temat toczy się wśród polityków i przetoczyła się przez „wrażliwe” media. Problemu to nie rozwiąże, ale – zwróćmy uwagę – niewielki wysiłek organizacyjny niemieckiej prawicy z PRO NRW wieńczy spory sukces polityczny. Zwłaszcza, że wybory blisko.       
Z islamistami identytarystów europejskich mogą łączyć tylko pozaeuropejskie interesy polityczne. Europa to przestrzeń bez prawa koranicznego i kulturowych zasad islamu. Taka była i taka ma pozostać. Europejczykom warto przypomnieć zadeptane przez lewicę zasady antycznej greckiej gościnności, opisane na kartach Iliady. Gościnność wymaga podporządkowania prawom terytorialnym i zasadom kulturowym gospodarza. Złamanie zasady pociąga za sobą surowe sankcje. Mieszkańcy Troi przekonali się o tym aż nadto dobrze. Europejskim muzułmanom przypominamy: nawet jeśli wzbudzacie naszą sympatię swoimi zasadami życiowymi i jesteście naszymi geopolitycznymi sojusznikami, nie pozwolimy wam na dyktowanie warunków na naszej ziemi. Prawo wzajemności wyrastające z antycznego kanonu greckiego nie zostało zniesione.
Natomiast amerykańskiej mesjanistycznej lewicy radzimy – odpieprzcie się od Europy!

Opracował Otto Kreczmar