Niejednokrotnie pisaliśmy już o
zagrożeniu wynikającym ze starcia pomiędzy europejskim ruchem
identytarystycznym a zorganizowanymi siłami muzułmańskimi w Europie. Scenariusz
taki jest pożądany i oczekiwany przez wiele sił antyeuropejskich. Znaczyłby w
chwili obecnej koniec Europy znanej z przeszłości.
Druga tura wyborów we Francji ze
świetnym wynikiem w pierwszej turze prezydenckiego wyścigu pani Le Pen z Frontu
Narodowego, przykuła uwagę obu stron politycznej barykady. Lewica mobilizowała
elektorat wizją ksenofobicznej „chrześcijańskiej” Francji, prześladującej
muzułmanów i zboczeńców. Zwolennicy Frontu Narodowego, upolityczniali masy
przedstawiając przewidywalne konsekwencje postępującej islamizacji Europy
Zachodniej. Wśród Francuzów szczególnie popularny okazał się list zawierający
fragmenty wywiadu udzielonego przez radykalnego działacza islamskiego i
aktywnego członka francuskiej Partii Socjalistycznej Mohammeda Sabaoui,
socjologa związanego z katolickim (?!) Uniwersytetem w Lille. Wywiad
zamieszczony został na popularnej w USA stronie internetowej, prowadzonej przez
izraelską panią historyk, dr Rivkę Shpak Lissak bez podania źródła.
W licznych wersjach
apokryficznych tekst był rozsyłany po całej Francji, trafił też do nas.
Oto fragmenty:
„Pokojowy podbój Europy jeszcze
nie dobiegł końca. Zamierzamy działać we wszystkich krajach jednocześnie.
Ponieważ niewierni dają nam coraz więcej miejsca, bylibyśmy głupcami by z tego
nie skorzystać. Jesteśmy koniem trojańskim. Staliście się zakładnikami praw
człowieka, które musicie teraz przestrzegać. Dla przykładu, podobna w tonie
rozmowa w Algerii lub Arabii Saudyjskiej spowodowałaby w najlepszym przypadku
aresztowanie [Europejczyka – przypomina O.K.].
Jak nazwać tych manifestantów w kontekście postępującej
islamizacji Niemiec? Kontrmanifestacja lewactwa przeciwko aktywności PRO NRW. |
Francja nie potrafi wyegzekwować
szacunku od swojego młodego pokolenia. Dlaczego mieliby szanować kraj, który
nie dba o nich? Oni szanują tylko to, czego się boją. Kiedy przejmiemy władzę,
zniknie sytuacja, w której jakiś cudzoziemiec pali samochody albo dewastuje
sklepy. Muzułmanie wiedzą, że kara dla złodzieja jest nieunikniona i polega na
obcięciu ręki.
Prawa republiki nie są zgodne z
szariatem i nie mogą być rozciągnięte na muzułmanów. Ci mogą podlegać tylko
prawu koranicznemu. Z tego powodu zamierzamy działać w celu przejęcia władzy,
która nam się należy. Zaczniemy od Roubaix (miasto we Francji), które już teraz
jest miastem muzułmańskim w ponad 60%. W najbliższych wyborach samorządowych,
będziemy mobilizować szeregi i kolejny mer będzie muzułmaninem. Po negocjacjach
z władzami państwowymi i regionalnymi, Roubaix uzyska niechybnie status
muzułmańskiej enklawy z obowiązującym prawem szariatu dla wszystkich
mieszkańców. Chrześcijańska populacja otrzyma koraniczny status dhimmis. To
będzie oddzielna grupa społeczna, która będzie miała prawo renegocjować swoje
swobody i prawa na zasadzie opłacania specjalnego podatku. Ponadto, będziemy
czynić to, co jest konieczne aby nawrócić ich na wiarę proroka. Dziesiątki
tysięcy francuskich mężczyzn i kobiet przyjęły już dobrowolnie islam z własnej
woli, więc czemu nie miałoby dotyczyć to mieszkańców Roubaix? W chwili obecnej
na uniwersytecie w Lille, organizujemy „brygady wiary”, których zadaniem jest
nawrócenie opornych chrześcijan i żydów, ponieważ Allach tak chce! Jeśli
jesteśmy najsilniejsi, to tylko dlatego, że Allach tego chce”.
Wariat? Nie.
Mohamed Sabaoui należy do niewielkiej
organizacji salafickiej, która powiązana jest w swoich działaniach z
dziesiątkami podobnych radykalnych ugrupowań islamistycznych w całej Europie.
Mają one jeden podstawowy cel – zaprowadzenie w Europie prawa koranicznego. Cel
odległy ale zarazem prosty i pozwalający na prowadzenie polityki w prawdziwie
leninowskim stylu. Jest to przeciwnik zdeterminowany i niebezpieczny.
5 maja doszło w Bonn do
regularnej bitwy pomiędzy przedstawicielami niemieckich ugrupowań salafickich a
policją. W starciach rannych zostało 29 policjantów (w tym dwóch policjantów
otrzymało poważne ciosy nożem).
Zdaniem mediów starcia zostały
sprowokowane przez przedstawicieli niemieckiej organizacji identytarystycznej PRO NRW, skupiającej swoją uwagę na postępującej islamizacji niemieckich
regionów.
Manifestacja salafitów w Bonn |
Regionalistyczna prawica (podobno
”skrajna prawica”, jak obwieściły niemieckojęzyczne „Gazownie”!) została
upomniana przez niemieckiego ministra spraw wewnętrznych Hansa-Petera Friedricha,
który ostrzegł działaczy PRO NRW na łamach liberalnego „Rhenische Post”, że
demokratyczne władze RFN nie pozwolą wciągnąć się islamistom i „skrajnej
prawicy” w „żadne wojny religijne”. Jako, że poważniejszym przeciwnikiem są
islamiści, niemiecka „skrajna prawica” identytarystyczna nie przejęła się
grożącym palcem laufra kanclerz Merkel i skupiła swoją uwagę na kolejnych
demonstracjach i akcjach antyislamskich. Władze niemieckie rozważają
wprowadzenie konstytucyjnego zakazu działania organizacji salafickich w RFN.
Debata na ten temat toczy się wśród polityków i przetoczyła się przez
„wrażliwe” media. Problemu to nie rozwiąże, ale – zwróćmy uwagę – niewielki
wysiłek organizacyjny niemieckiej prawicy z PRO NRW wieńczy spory sukces
polityczny. Zwłaszcza, że wybory blisko.
Z islamistami identytarystów europejskich
mogą łączyć tylko pozaeuropejskie interesy polityczne. Europa to przestrzeń bez
prawa koranicznego i kulturowych zasad islamu. Taka była i taka ma pozostać.
Europejczykom warto przypomnieć zadeptane przez lewicę zasady antycznej
greckiej gościnności, opisane na kartach Iliady. Gościnność wymaga
podporządkowania prawom terytorialnym i zasadom kulturowym gospodarza. Złamanie
zasady pociąga za sobą surowe sankcje. Mieszkańcy Troi przekonali się o tym aż
nadto dobrze. Europejskim muzułmanom przypominamy: nawet jeśli wzbudzacie naszą
sympatię swoimi zasadami życiowymi i jesteście naszymi geopolitycznymi
sojusznikami, nie pozwolimy wam na dyktowanie warunków na naszej ziemi. Prawo
wzajemności wyrastające z antycznego kanonu greckiego nie zostało zniesione.
Natomiast amerykańskiej mesjanistycznej lewicy radzimy – odpieprzcie się od Europy!