Z Księgi Przyjaciół
„Temu, kto zanadto
się buntował, dość energii pozostaje w końcu tylko na rozczarowanie”
Emil Cioran
Nigdy nie wzywam
Erynii. Wystarczy „krew” Dionizosa.
Desegnano jest pozycją wyjściową
do zrozumienia świata. Mówiłem już o tym wielokrotnie, uzasadniając
chrześcijańską prowinencję poglądu ojca Gracjana. Łatwo pisać... Ale jak
praktycznie pogodzić desegnano –
rozczarowanie światem – z pozostawieniem nienaruszonej chrześcijańskiej
nadziei. Nadziei na ostateczne zwycięstwo Dobra na świecie. Nadziei na
ostateczne pokonanie rozkładu i głupoty. Nadziei na możliwość postrzegania
relacji między ludźmi w kategoriach dawnych wartości – lojalności, przyjaźni,
wierności, miłości. Temat nie nowy, okaleczony w jednej z nieudanych powieści
Raspaila, łączącej western z powieścią apokaliptyczną. Juan Donoso Cortes
twierdził, że wszelkie dobro otrzymywane od innych ludzi, jest realnym Cudem.
Jest heroicznym przezwyciężeniem okaleczonej natury ludzkiej, niemożliwym do
spełnienia bez Boskiej interwencji. I
trudno odmówić mu nie tylko teologicznej głębi, jak również zmysłu obserwacji
godnej jednookiego diuka la
Rochefoucauld.
Jak zatem pogodzić
rozczarowanie światem z chrześcijańską nadzieją, uczącą oczekiwać od drugiego
człowieka nie tyle czynienia dobra, co – sprowadzając do minimum wymagania –
nie czynienia zła? Jak? Skoro zło czynione jest często nieświadomie, a prawie
zawsze z głębokim przekonaniem o wyższej konieczności lub przekonaniem o
czynieniu tego co właściwe i potrzebne? Jak inaczej uzasadnić ślepotę dawnych i
dzisiejszych uszczęśliwiaczy świata?... Pytania... bez odpowiedzi?... a może z
odpowiedzią zakazaną przez narzucone kulturowe uwarunkowania egalitaryzmu?
Spodziewamy się
dobra po ludziach ponieważ wierzymy w kierujące ich postępowaniem wyższe
wartości. Nierzadko mierzymy ich swoją miarą lub ulegamy mrzonce istnienia
niepisanej umowy etycznej pomiędzy jednostkami: Czego nie chcesz aby ci ludzie
czynili, nie czyń innym ludziom. Płód wyrachowania – nie rób tego co
wykracza poza umowę, ponieważ na tym stracisz. Ale gdzie tu wyższe wartości
kierujące postępowaniem? To ukryte przekonanie o równoważności wszelkich czynów
dokonywane przez tak samo równoważnych ludzi.
Równoważność istnieje
tylko w obrębie jednakowych (homoioi). Wspomniany Jednooki twierdził, iż
rzadkość i doskonałość przyjaźni polega na tym, że nasza przezwyciężająca
egoizm miłość do przyjaciół jest poszukiwaniem u innych swojego odbicia. Jest
zatem przyjaźń związkiem jednakowych. Jest też realnym, namacalnym Cudem. Jest
prawdziwym bogactwem, jak pisał Baltazar Gracjan.
Może wśród
przyjaciół jest miejsce wygnanej ze świata Nadziei, przed którą plugawi
zatrzaskują swoje drzwi, a głupcy wymawiają się brakiem miejsca. Pośród nich
rozgości się w prostocie i serdeczności, obdarzając pośród mroku i samotności
ciepłym blaskiem pogody ducha. I nie będzie jej przeszkadzał ani niedostatek,
ani szorstkość obycia.
Krążące Erynie,
przyjaciółki o stalowych szponach. Czyż nie są ponurymi ptaszyskami żerującymi
bezwstydnie na naszej nadziei?
To wiatr
Nie ma nikogo,
tylko wiatr
często podnosi się
jak chmara
dzikich
świszczących strzał
nad twierdzą Myken
nad cyklopimi
murami.
(...)
Kilku
zainteresowanych podróżnych
niespokojne oczy
aparatów i ludzi
spieszące utrwalić
i zatrzymać
resztki wielkiej
potęgi
wyszeptać z żalem
„panta rei”.
Moje oczy
obserwowały niewidzialnego ptaka smutku
o haczykowatych
szponach
siedzącego na
najwyższym szczycie
jak wieczny
strażnik pustki
uderzający czasami
ze zdumienia
wielkimi żelaznymi
skrzydłami.
13 grudnia 2010 r.
RyM