Deklaracja złożona 2
lutego 1963 roku przed Sądem Wojskowym przez Pułkownika Jeana Bastien-Thiry w
związku ze sprawą zamachu na Charlesa de Gaulle’a dokonanego w miejscowości
Petit-Clamart 22 sierpnia 1962 roku
Akt, za który odpowiadamy dziś przed sądem był aktem o
charakterze wyjątkowym i pragnąłbym aby uwierzono nam, że to wyłącznie motywy o
równie wyjątkowym charakterze skłoniły nas do działania.
Nie jesteśmy ani faszystami ani buntownikami, ale
narodowcami, rodowitymi Francuzami i Francuzami z wyboru, i to właśnie
nieszczęścia ojczyzny zaprowadziły nas na salę sądową. Jestem zwierzchnikiem
tych ludzi, których oskarżono wraz ze mną i z tego tytułu przyjmuję na siebie
całą odpowiedzialność za to, co nastąpiło.
Dlatego właśnie to ja przemawiam w imieniu moich towarzyszy
broni i dlatego właśnie moja mowa będzie dłuższa niż to, co oni już przede mną
powiedzieli.
Przyczyny naszego działania mają
ścisły związek z następstwami przerażającej tragedii ludzkiej i narodowej,
która – jako konsekwencja trwających już od prawie pięciu lat w Algierii
wydarzeń – naraziła, i ciągle, codziennie naraża, na szwank wolność, dobra
materialne i życie licznych Francuzów.
Dzieje się tak od czasu, kiedy
zagrożone zostało samo istnienie wspólnoty narodowej[1],
i od kiedy naruszona została zasada narodowej jedności.
Motywy naszego działania mają
również ścisły związek z niebezpieczeństwem, na jakie naraża nasz kraj obecna
władza faktyczna[2].
Naszym zdaniem jest to
niebezpieczeństwo śmiertelne. Śmiertelne, gdyż przy okazji tego, co ośmielono
się nazwać „rozwiązaniem problemu algierskiego” zakwestionowano zasady i prawa,
które są lub które być powinny fundamentem życia narodowego.
Narody są śmiertelne i
wiemy, że w bliższej lub w dalszej przeszłości niektόre narody przestały istnieć
jako takie.
Niebezpieczeństwo, które grozi Francji
aktualnie, nie polega na ryzyku zagłady fizycznej czy materialnej. Jest ono
głębsze i bardziej subtelne, gdyż doprowadzić ono może do zniszczenia wartości
ludzkich, moralnych i duchowych, które są naszą ojcowizną. Nasze – otrzymane od ojców dziedzictwo – jest zarazem
greckie, rzymskie, zachodnie i chrześcijańskie, a polega ono na bardzo
konkretnej koncepcji godności i wolności ludzkiej i ludzkich wspólnot, a także
na wcieleniu w życie podstawowych i fundamentalnych zasad. Zasady te to:
poszukiwanie sprawiedliwości i troska o nią, szacunek dla prawdy, dla danego
słowa, ale również braterska solidarność między członkami wspólnoty narodowej.
Jesteśmy przekonani, że zasad
tych nie sposób cynicznie i bezkarnie gwałcić bez narażenia na
niebezpieczeństwo duchowej śmierci całej wspólnoty narodowej!
Nie sposób postępować w ten
sposób i jednocześnie nie czynić narodu ofiarą różnych form nowoczesnego
materializmu, z których najgroźniejszą jest negujący ludzką wolność
totalitaryzm komunistyczny[3]; nie
pozwala on bowiem człowiekowi i zbiorowościom ludzkim na swobodny rozwój i
uznaje ludzi za pospolite elementy funkcjonujące w ramach stworzonych przez
fałszywą i przewrotną doktrynę.
Na początku naszej[4] mowy
uważamy za stosowne przypomnieć pokrótce jak wyglądały zasadnicze aspekty
dramatu algierskiego w przeciągu ostatnich pięciu lat.
Dramat ten jednak nie należy
jeszcze do przeszłości – wpisany jest dziś jeszcze w serca milionów ludzkich
istot, które cierpią z jego powodu w swoim ciele.
Przypomnijmy więc, że wydarzenia
z maja i czerwca 1958 roku[5]
poprzedziły miesiące niepokojów i niepewności, co wstrząsnęło wojskiem i opinią
publiczną.
Zmiana ustroju w państwie była
możliwa dzięki postawie wojska. Zmiana ta nastąpiła w Paryżu.
To właśnie wtedy ten, który
uosabiał nową władzę polityczną podjął wobec ludu francuskiego, wobec wojska i
wobec ludności algierskiej uroczyste zobowiązanie.
Zobowiązanie to, poczynione w
formie przysięgi, powzięte zostało w Oranie, w Mostaganem i w Bône, ale
także w innych miastach ziemi
algierskiej.
Przysięga owa dotyczyła
obietnicy, że Algieria pozostanie ziemią francuską, i że wszyscy jej mieszkańcy
staną się – bez żadnych zastrzeżeń – Francuzami.
Ale skoro już przysięga ta
złożona została przez szefa rządu, który właśnie objął władzę, nabywała ona
wartości programu politycznego! Przysięgę tę złożył oficer w generalskim
mundurze i zrobił to wobec innych oficerów i żołnierzy. Była to więc kwestia
honoru!
Była to sprawa uczciwości
intelektualnej, ale również zwyczajnej dobrej wiary, która nakazywała zrobienie
wszystkiego, co po ludzku możliwe, aby dotrzymać słowa i nie złamać przysięgi!
Zaraz po dojściu de Gaulle’a do
władzy wojsko i administracja francuska wprowadziły w Algierii tę politykę w
życie.
Polityka ta była potwierdzeniem i
przypieczętowaniem przez niezliczone rzesze oficerów i urzędników słowa honoru
danego w imieniu Francji! Wszystko to spowodowało zaangażowanie się po naszej
stronie, na śmierć i życie, tysięcy francuskich mahometan, którzy słowami głowy
państwa zachęceni zostali do obdarzenia Francji zaufaniem i do opowiedzenia się
po jej stronie.
[…]
Wiemy, że piąte przykazanie Boże zakazuje użycia siły, z wyjątkiem szczególnych okoliczności, które definiuje Kościół. Jest tak samo drugie i ósme przykazanie: zakazują one wszystkim - szczególnie zaś szefom państw - krzywoprzysięstwa, ale i kłamstwa mającego na celu wykorzystanie dobrych intencji obywateli. Ale jest także pierwsze - największe ze wszystkich - przykazanie Boże, które nam nakazuje miłość bliźniego i współczucie wobec naszych braci w potrzebie.
To właśnie z tego powodu przyjęte jest od zamierzchłych czasów w krajach chrześcijańskich, że jeżeli zaistnieją określone warunki, akt przemocy może być aktem miłości.
To właśnie dlatego według tradycyjnej doktryny akty przemocy skierowane przeciwko tym, którzy zatracili poczucie moralne i ludzkie, i którzy tych, których mają obowiązek bronić i ochraniać, prowadzą do ruiny, są dozwolone. Gdyby to, cośmy przedsięwzięli powiodło się, konsekwencją tego (a właśnie na to liczyliśmy) byłoby natychmiastowe ustanie ludobójstwa w Algierii.
Aktualny szef państwa mógł zresztą położyć temu ludobójstwu kres. Wystarczyło, żeby wydał jeden jedyny rozkaz, czego nie uczynił, i naszym zdaniem na zawsze pozostanie za to odpowiedzialny.
słowa płk Jeana
Bastien-Thiry na sali sądowej 2 lutego 1963 r.
Przed egzekucją, o świcie, Bastien-Thiry pisze dwa ostatnie krótkie listy, do
żony i do brata Gabriela. Na prośbę adwokatów redaguje ostatnie oświadczenie, w
którym deklaruje, że został skazany nielegalnie, więc jego egzekucja jest
morderstwem, toteż spodziewa się w przyszłości rewizji swojego procesu. O
godzinie 5.00 rano uczestniczy w Mszy św. odprawionej przez generalnego
kapelana więziennictwa, o. Josepha Verneta SJ. Sprawuje posługę ministranta i
śpiewa. W czasie komunii dzieli hostię na pół i prosi, aby kapłan zaniósł drugą
połówkę jego żonie. Po skończonej mszy o. Vernet zwraca się do skazańca
słowami: "Ofiara Chrystusa została spełniona. Teraz zaczyna się
twoja". W tym samym czasie, żona Pułkownika, u boku swego ojca, na
kolanach odmawia modlitwę za konających. Po kilku minut spędzonych w
towarzystwie jezuity, karetka więzienna ze skazańcem, w towarzystwie trzech
samochodów, opuszcza Fresnes kierując się ku Fortowi Ivry. Dwunastoosobowy
pluton egzekucyjny rozstrzeliwuje skazańca o godzinie 6.39. Pułkownik umiera,
przebierając paciorki różańca związanymi do tyłu rękami.
Był ostatnim skazanym na śmierć przez sąd wojskowy,
ostatnim rozstrzelanym we Francji i za Algierię Francuską.
z posłowia prof. Jacka Bartyzela
[1]
W oryginale w liczbie mnogiej; fragment trudny do zrozumienia. Pułkownik
Bastien-Thiry miał na myśli albo różnorodność etniczną ludności zamieszkującej
departamenty algierskie albo rozerwaną jedność Algierii i Metropolii.
Niezależnie od tego, co pragnął on dokładnie wyrazić, zdanie to znajduje się na
antypodach rasowej koncepcji narodu stosowanej przez gaullistów (przyp. tłum.).
[2]
W tym momencie, na samym początku swego wystąpienia Pułkownik Bastien-Thiry
wprowadza fundamentalne dla niego rozróżnienie między władzą faktyczną
(sprawowaną wyłącznie de facto) a władzą sprawowaną zgodnie z
prawem moralnym i z konstytucją (przyp.
tłum.).
[3]
Słowa te wypowiedziane zostały w 1963 roku; nie należy o tym zapominać (przyp.
tłum.).
[4]
Pułkownik Bastien-Thiry jako zwierzchnik swoich towarzyszy broni wygłasza mowę
w ich imieniu – jest ich rzecznikiem (przyp. tłum.).
[5]
Chodzi tu o przygotowania do obalenia przy pomocy przewrotu wojskowego
nieudolnych rządów IV Republiki i o umożliwienie dojścia do władzy de
Gaulle’owi. Pułkownik Bastien-Thiry wypomina reżimowi gaullistowskiemu, że
znajduje się on u władzy tylko dzięki poparciu wojska, któremu złożył fałszywe
obietnice w sprawie algierskiej (przyp. tłum.).