Z Księgi Przyjaciół
Ezra Pound w swoim krótkim szkicu
pt. „Nieustanne gadanie do tłuszczy” (1916 r.) rozprawił się bezwzględnie z
egzystującym w niektórych środowiskach mitem dotyczącym genezy poezji. Błędny
pogląd zasadza się na postrzeganiu wszelkiej działalności artystycznej
człowieka jako działaniu wpisanym w piramidę ludzkich potrzeb. Poezja była tedy
efektem spasionych brzuchów, dobrobytu i błogiego lenistwa. Człowiek
niezagrożony w swoim bycie, bezpieczny i syty, korzystający z pracy rąk
niewolników, miał warunki i czas na „wymyślanie bogów” i „tworzenie pieśni”,
zapewniających mu płochą rozrywkę. Przesąd ten powstały w XIX wieku jest
zadziwiająco żywotny również dzisiaj. Zasadza się na materialistycznym
postrzeganiu rzeczywistości, redukuje człowieka do poziomu zwierzęcia
zaspokajającego swoje potrzeby fizjologiczne, materialne i psychiczne. Cupido
dominandi, chęć znaczenia oraz bogactwo musiało znaleźć ujście w powstaniu
pieśni „Iliady” i „Odysei”, odśpiewywanych w czasie uczt możnych. Jest to
oczywista bzdura, tworzona na użytek przedstawicieli zwycięskiego politycznego
motłochu. Z jakiego radosnego powodu zostały stworzone strofy Dantego: „Proszę,
słuchaczu, niech cię nie odstręczy// Od zacnej skruchy pokutne narzędzie,//
Jakim tam Pan Bóg kających się dręczy;// Kształtu katuszy nie miej ty na
względzie,// Myśl o korzyściach; choć i kaźń ugodzi,// Trwać dłużej, niźli po
dni kres, nie będzie.//”? Przy jakimż to sutym stole śpiewano wstrząsające i
smutne wersy XI pieśni „Odysei”, w których Odyseusz zmuszony jest do odegnania
duszy zmarłej matki od złożonej ofiary dla Terezjasza? Jakież poczucie dostatku
i bezpieczeństwa stworzyło haiku Saikaku (XVII w.), pełne arystokratycznej
rezygnacji z życia? Pound atakował z furią: „(...) tłuszczy schlebia, jeśli się
jej wmawia, że jest strasznie ważna i że słowa, będące pociechą samotnego
mężczyzny i najbardziej arystokratyczna ze sztuk, istnieją tylko i wyłącznie
dla jej zabawy”.
Poniższe krótkie teksty na temat
poezji powstały jako wyrastająca z serca konieczność, poetycka konspiracja
łącząca niewielką grupę przyjaciół, wreszcie jako antybiotyk na morowe
powietrze „newsowości” i objaw sprzeciwu wobec wszechogarniającej głupoty i
niegodziwości. Wierzymy, że poezja jest
odradzającym kodem. Chaos medialnego zgiełku może przerwać tylko pieśń. Tak,
jak podczas krwawej bitwy, pieśń walczących przebija się przez ryk kartaczy,
świst kul i jęki konających, tak pieśń wznoszona na obrzeżach miejskich
pustyni, niech będzie jasno świecącą latarnią na morzu ciemności dzisiejszej
cywilizacji.
Nasza konspiracja proponuje
świadome wycofanie, jest dobrowolną apoliteią. Ucieczką w poetyckie
obcowanie w gronie przyjaciół. Separujemy się od stada koczowników, dla których
jedynym motorem działania jest zabijanie nudy. Naszym zdaniem nuda konsumentów
nie jest już objawem przesytu, ale cywilizacyjnej śmierci. SMS to nie haiku. Slogan reklamowy nie jest
hymnem.
RyM
(marzec 2004 r.)