piątek, 13 grudnia 2013

Uwagi o pozie bezsilności

Z Księgi Przyjaciół

Leona Bloy
Należy w Polsce do wielkich nieznanych. Trudno powiedzieć, czy skazanych nad Wisłą z zamysłem na śmierć przez zapomnienie, czy zignorowanych w ramach bezmyślnego przyjmowania nadsekwańskich mód kulturalnych. Poznać go można dzięki kilku szkicom Jana Dobraczyńskiego, po których odnosi się nieodparte wrażenie, że Bloy był już przed pierwszą wojną światową prekursorem „paxowskiego” postępowego katolicyzmu. Dla większości pozostaje w dalszym ciągu niedostępne przedwojenne tłumaczenie „Krwi biednego”.
W każdym razie Leon Bloy nie należy do postaci popularnych wśród polskich środowisk katolickich i prawicowych, które naturalnie powinny obwołać go niekwestionowanym autorytetem. Skromnie wygląda polski dorobek translatorski dotyczący tego oryginalnego katolickiego pisarza, w porównaniu z tłumaczeniami wszystkich dzieł Bloy na język czeski. Zawdzięczają je Czesi instytutowi zawiązanemu jeszcze przed wybuchem wojny światowej przez katolickiego pisarza i przyjaciela Leona Bloy – Josefa Floriana. Zresztą tej samej grupie, Czesi mogą być wdzięczni za popularyzację dorobku pisarskiego Józefa de Maistre’a i Julesa Barbey d’Aurevilly’ego. 

Bloy nie należy do pisarzy łatwych. Zrazu robią wrażenie jego słowa, jak świszczące baty spadające na karki możnych tego świata. Nie istnieje obelga, której z fanatyzmem i rozkoszą antycznego zeloty nie cisnął jak kamienia w kierunku bogaczy i kapitalistów. Ale głoszona przez niego pochwała biedy szybko nuży. Nie z tego powody, że trzeba być żebrakiem, by zrozumieć żebraka, jak pisze Bloy, ale dlatego, że paradoksalnie jego wiara wyrasta z braku nadziei. Ten toksyczny związek nie może owocować miłością, musi zrodzić żarliwą, namiętną i jadowitą nienawiść. Bloy potrafił nienawidzić, temu nie zaprzeczy nikt. Nienawidził prawie wszystkich, a najbardziej swoich dobrodziei, którzy jego zdaniem zawiedli go bo przysłali o kilkanaście sous za mało...
Kiedy zdamy sobie sprawę, że twórczość tego pisarza powstała z samouwielbienia siebie i hołubienia swojej porażki, odrzucenia przez społeczeństwo i hierarchię kościelną. Kiedy spostrzeżemy pomiędzy literackimi perłami postawienie swojej bezsilności na piedestale i jej krzykliwe adorowanie, przestają robić wrażenie nawet rozdzierające opisy biedy jego rodziny i dramat śmierci jego dzieci. Czy znaczy to, że Bloy nie jest warty uwagi? Absolutnie!
"Każdy chrześcijanin, który nie jest bohaterem, jest świnią!"
Leon Bloy.
Leon Bloy posługuje się krwistym, dosadnym a przez to plastycznym językiem, którego nie sposób odnaleźć u pisarzy naturalistycznych. Piórem, niczym ostrym nożem, odziera życie z sentymentalistycznej iluzji. I tak trzeba odbierać jego samego. Bez iluzji stworzonej na potrzeby własnego pomnika – z jego skłonnością do dziwek i nieślubnymi dziećmi, z jego gwałtownym i skorym do awantur charakterem, z jego nienawiścią, z pogardą okazywaną tym, który go wspomagali (aby mógł pracować Czescy miłośnicy jego literatury wynajęli mu gospodynię domową. Odesłał ją po kilku tygodniach bo była „głupią Czeszką” i poprosił o pieniądze.). 
Ze swojej samotności Bloy próbował uczynić swój sztandar. Jednak w jego postawie nie było szlachetnego samowyrzeczenia i apoliteji. Ewangeliczne: „Przyszedł do nich a Oni go nie przyjęli” Bloy dokończył w swoim pisarstwie myślą – a wtedy spalił ich miasta i zrównał je z ziemią. Ale, po co? Po co, samem ciskać kamienie? Zawsze znajdzie się tuzin prawicowych albo lewicowych sankiulotów, chętnych aby kogoś ukamienować.
Poniżej garść myśli Leona Bloy:  
  •  „Prosimy Boga o to co chcielibyśmy, a On nam zawsze daje to, czego potrzebujemy”.
  • „Wiem, że w każdym bólu jestem zawsze w sąsiedztwie Boga”.
  • „Francja, jak pokazało to najbardziej diabelskie doświadczenie [1789 r.], została wyleczona jedynie z wiary w Boga”.
  • „Sentymentalizm znamionuje to samo współczucie, co współczucie katów Jezusa Chrystusa. Biedacy, tak marnie opłacani, za taką ciężką robotę!
  • „Dobrze mieć zawsze śmierć przed oczyma. Jestem szczęśliwy, że ta idea przepełniała Boże życie. Chrześcijanin musi zawsze iść skrajem przepaści”. 
  • „Jezus przekazuje nam swój Krzyż ze swoich ramion na nasze i z naszych na swoje. A my stale płaczemy tylko z bólu, prawie nigdy ze współczucia”. 
  • „Jak mógłbym czuć jakikolwiek związek z katolikami, zwłaszcza z tymi modernistycznymi katolikami, którzy sądzą, że mogą trupa przeszłości pojednać z ścierwem współczesności. Śnią o odnowieniu królewskiej budowli, w której Naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi ofiarowują jedynie psią budę”.
  • „Te najpiękniejsze imiona, które ludzie posiadają, nadali im ich nieprzyjaciele”.
  • Co wiesz o Bogu, kochane dziecko? – pyta ksiądz małej dziewczynki w czasie katechezy. „Nic nie wiem, proszę Księdza, ale zawsze widzę go cierpiącego”.  
  • „Nie mam waszego charakteru. Współczucie nie ukoi tego gniewu, który jest we mnie. Mój gniew jest owocem przeczucia. Zżera mnie potrzeba Sprawiedliwości, jak smok, który od czasów potopu głoduje. Mój gniew, to jest mój kipiący charakter” .    
  • „Kilka godzin czytałem „Papieża” Józefa de Maistre’a. Już w młodości paliłem się do czytania tego autora. Jednak o wiele więcej wynoszę z jego dzieł dziś, kiedy dostrzegam jego wielkość. Niepodważalny geniusz, choć ograniczony przez tradycję. Można rzec, że Opatrzność jest  u niego jakąś maszynerią. Nie wątpił, że Bóg w roku 1789 odmienił twarz świata”. 

Leon Bloy, Stranky z dila. Vimperk 2007. Tłumaczenie Very Dvořakovej. Z języka czeskiego tłumaczył RyM.

RyM

1 maja 2009 r.
Tekst pierwotnie opublikowany w nr 10/2010 „Templum Novum”.