poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Koniec roku? Koniec świata!

Z Księgi Przyjaciół

Halo!
Tak, Joachim Ringelnatz przy telefonie.

Koniec roku podatkowego, nosi w sobie groźbę równą stwierdzeniu: „koniec świata”. Istotnie narażamy się na urzędniczą apokalipsę z wszystkimi konsekwencjami kataklizmu – potopem papieru, deszczem ognia pieczątek, czy trzęsieniem ziemi aneksów i addend. Ślęcząc nad papierami, zamęczając kalkulatory, nawet nie zauważamy jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki stajemy się układnymi, pokornymi i systemowymi uczestnikami rzeczywistości społecznej.

Nad kwestionariuszem pochyla się pracowity poseł rządzącej koalicji i zadziorna posłanka opozycji. Kwestionariusz wypełniają demokraci, liberałowie i socjaliści, emeryci, renciści i pan z warzywniaka. Blondyna przerwała swój taniec w klubie, by fiskusowi oddać „co cesarskie”. Nawet antysystemowy działacz poświęcający się całe swoje młode życie dla słabszych, męczy się błądząc w lesie cyfr, marzy o podatkowych odpisach, darowiznach i przywilejach. Połączona w zgodnych zeznaniach podatkowych prawica i lewica. Ateista, tak jak praktykujący katolik, wypełnia obywatelski nakaz płacenia podatku – ten się przy tym żegna wzywając Wyższych Mocy, tamten przy pisaniu narzeka i biadoli. I tak wysilając makówkę późną nocą nad zeznaniem podatkowym odkryłem przypadkowo cel tego wszystkiego: podatkowe druki łączą Polaków. I chyba jest to ostatnia rzecz na tym świecie, która łączy ludzi nad Wisłą...
Jak też może wyglądać?

No więc kto mógł wymyślić
Formularz podatkowego zeznania?
Czy płodząc
Ten niesłychany wprost mętlik,
On był całkiem --- czy kompletnie - - proszę pana?

Czytasz ten tekst i dumasz. I zaraz robisz się markotny.
I autorowi wciąż wymyślasz od bydlaków.
I lekturę od nowa rozpoczynasz. Nagle
W głowie ci świta: „dom wariatów”.

Tylko dla niego, czy dla ciebie? – Humor gaśnie.
Człowiek, co ten tekst napisał,
Cóż on chciał ukryć, co wyjaśnić?
Chyba o marnotrawstwie czasu nic nie słyszał.

Nic nam tu jego tropu nie odsłania,
A on z pewnością chce pozostać wierny sobie.
Wyryjmy więc formularz podatkowego zeznania
Na jego własnym grobie.

Wiersz J. Ringelnatza pt. Jak też może wyglądać?
Tłum. T. Kowalska. [w:] Joachim Ringelnatz, Sehnsucht nach Berlin. Katowice 2003.
Jeszcze kilka słów o autorze wiersza. Joachim Ringelnatz (1883-1934), był jednym z wielu utalentowanych śląskich poetów. Nie jest to jego prawdziwe nazwisko – używał w rzeczywistości kilkunastu pseudonimów. Urodzony w Wurzen koło Lipska. Był w młodości marynarzem, potem kupcem, dozorcą, robotnikiem i pracownikiem biura podróży (w sumie wykonywał ok. 40 różnych zawodów). Uczestniczył w pracach monachijskiej bohemy, a od 1914 roku był bibliotekarzem Yorcków, hrabiów von Wartenburg z Oleśnicy Małej. Tych, który stanowili trzon arystokratycznej opozycji antyhitlerowskiej. Poeta opiekował się biblioteką pozostawioną przez ważnego konserwatywnego myśliciela hrabiego Paula Yorcka von Wartenburg. W czasie pobytu na Śląsku Ringelnatz związał się szczególnie z Wrocławiem. W czasie I wojny światowej był oficerem cesarskiej Marynarki Wojennej. Był jedynym oficerem (pomimo antypatii do komunizmu) obecnym na burzliwym wiecu w Kilonii, poprzedzającym wybuch bolszewickiej rewolucji w 1918 roku. Zmarł na gruźlicę, w momencie kiedy naziści wydali całkowity zakaz publikacji jego satyrycznych utworów. Dziś zakaz już nie obowiązuje, ale Ringelnatz pozostaje poetą nieznanym...

RyM

14 marca 2004 r.

Tekst pierwotnie opublikowany w nr 7/ 2007/2008 “Templum Novum”.