poniedziałek, 20 lutego 2012

Cześć pieśni!


Z Księgi Przyjaciół

Ezra Pound w swoim krótkim szkicu pt. „Nieustanne gadanie do tłuszczy” (1916 r.) rozprawił się bezwzględnie z egzystującym w niektórych środowiskach mitem dotyczącym genezy poezji. Błędny pogląd zasadza się na postrzeganiu wszelkiej działalności artystycznej człowieka jako działaniu wpisanym w piramidę ludzkich potrzeb. Poezja była tedy efektem spasionych brzuchów, dobrobytu i błogiego lenistwa. Człowiek niezagrożony w swoim bycie, bezpieczny i syty, korzystający z pracy rąk niewolników, miał warunki i czas na „wymyślanie bogów” i „tworzenie pieśni”, zapewniających mu płochą rozrywkę. Przesąd ten powstały w XIX wieku jest zadziwiająco żywotny również dzisiaj. Zasadza się na materialistycznym postrzeganiu rzeczywistości, redukuje człowieka do poziomu zwierzęcia zaspokajającego swoje potrzeby fizjologiczne, materialne i psychiczne. Cupido dominandi, chęć znaczenia oraz bogactwo musiało znaleźć ujście w powstaniu pieśni „Iliady” i „Odysei”, odśpiewywanych w czasie uczt możnych. Jest to oczywista bzdura, tworzona na użytek przedstawicieli zwycięskiego politycznego motłochu. Z jakiego radosnego powodu zostały stworzone strofy Dantego: „Proszę, słuchaczu, niech cię nie odstręczy// Od zacnej skruchy pokutne narzędzie,// Jakim tam Pan Bóg kających się dręczy;// Kształtu katuszy nie miej ty na względzie,// Myśl o korzyściach; choć i kaźń ugodzi,// Trwać dłużej, niźli po dni kres, nie będzie.//”? Przy jakimż to sutym stole śpiewano wstrząsające i smutne wersy XI pieśni „Odysei”, w których Odyseusz zmuszony jest do odegnania duszy zmarłej matki od złożonej ofiary dla Terezjasza? Jakież poczucie dostatku i bezpieczeństwa stworzyło haiku Saikaku (XVII w.), pełne arystokratycznej rezygnacji z życia? Pound atakował z furią: „(...) tłuszczy schlebia, jeśli się jej wmawia, że jest strasznie ważna i że słowa, będące pociechą samotnego mężczyzny i najbardziej arystokratyczna ze sztuk, istnieją tylko i wyłącznie dla jej zabawy”.  

Poniższe krótkie teksty na temat poezji powstały jako wyrastająca z serca konieczność, poetycka konspiracja łącząca niewielką grupę przyjaciół, wreszcie jako antybiotyk na morowe powietrze „newsowości” i objaw sprzeciwu wobec wszechogarniającej głupoty i niegodziwości. Wierzymy, że  poezja jest odradzającym kodem. Chaos medialnego zgiełku może przerwać tylko pieśń. Tak, jak podczas krwawej bitwy, pieśń walczących przebija się przez ryk kartaczy, świst kul i jęki konających, tak pieśń wznoszona na obrzeżach miejskich pustyni, niech będzie jasno świecącą latarnią na morzu ciemności dzisiejszej cywilizacji.
Nasza konspiracja proponuje świadome wycofanie, jest dobrowolną apoliteią. Ucieczką w poetyckie obcowanie w gronie przyjaciół. Separujemy się od stada koczowników, dla których jedynym motorem działania jest zabijanie nudy. Naszym zdaniem nuda konsumentów nie jest już objawem przesytu, ale cywilizacyjnej śmierci.  SMS to nie haiku. Slogan reklamowy nie jest hymnem.

RyM

(marzec 2004 r.)

Tekst pierwotnie opublikowany w nr 7 / 2007/2008 „Templum Novum”.