wtorek, 1 maja 2012

Niech żyje wieprzowina!

Islamska unifikacja wpisuje się idealnie 
w amerykańską utopię globalizmu: 
„Coran-Cola Is It!”, „Ka-life Taster Good!”, 
“Mekka It Real”,     
W grudniu ubiegłego roku holenderski parlament miał zatwierdzić zakaz rytualnego uboju zwierząt. Sprawa ta wzbudziła już szereg kontrowersji w kraju tulipanów a nawet poza nim. Ostatecznie ustawa zakazująca uboju halal przyjęta przez niższą izbę parlamentu została zawetowana przez holenderski senat.   
Pomysłodawcami zakazu były lewicowe grupy walczące o prawa zwierząt, które argumentowały, iż rytualny ubój oznacza „niehumanitarne traktowanie zwierząt”. Ale pomysł lewactwa spotkał się również z entuzjastycznym poparciem tożsamościowej, holenderskiej Partii Wolności (PVV), która przez liberalne media określana jest mianem „prawicowej i populistycznej”.

Pomysł spotkał się z ostrą krytyką ze strony społeczności muzułmańskiej i żydowskiej. Muzułmanie twierdzą, że społeczeństwo holenderskie niestety chciałoby, aby wyznawcy islamu pozostali muzułmanami tylko w swoich domach. Komentator internetowego magazynu Alternative Right Alex Kurtagic, słusznie spostrzega, że wypowiedziane zdanie posiada głębszy sens. Wielu Holendrów chciałoby aby muzułmanie pozostali muzułmanami w swoich prawdziwych domach, z dala od Europy. Znacznie cięższe armaty zostały wytoczone przez rabina Benjamina Jacobsa, który pomysł holenderskiego parlamentu zestawił z zakazem uboju rytualnego wydanego w kraju Hitlera, a polityczne działania na tym odcinku zestawił z Holocaustem. Zachowanie społeczności żydowskiej jest o tyle interesujące, że wspiera działania muzułmańskie od lat podejrzewane o finansowewspieranie islamskiego terroryzmu. 
Świnia w politycznym centrum uwagi.
Nie pierwszy raz i nie ostatni. 
Publicysta Alternative Right zwraca uwagę, że nie pierwszy raz udaje się prawicy wykorzystać lewicowe pomysły do paraliżowania działań lewactwa i zmniejszania rozmiarów szkód dla europejskiej kultury, dokonywanych przez niekontrolowaną politykę imigracyjną. Uważasz czytelniku, że to przesada? Że zupa z wkładką nie jest szańcem Europy? Że kulinarne gusta nie stanowią trwałego dziedzictwa europejskiego?
Przypomnijmy zatem. W grudniu 2005 roku charytatywna organizacja Soulidarieta, powiązana z Bloc Identitare rozpoczęła rozdawnictwo zupy gotowanej na mięsie wieprzowym, skierowaną do zubożałej części klas niższych europejskiego pochodzenia, które nie posiadają takiego wsparcia socjalnego jak podobne organizacje islamskie. Kilka tygodni później alzaccy identytaryści (Elsass Identitare) rozpoczęli wydawanie wieprzowej „swojskiej zupy” („soupes identitaires”) w Strassburgu. Na reakcję establishmentu nie trzeba było długo czekać. Wściekłe ujadanie rozpoczęły ruchy antyrasistowskie i organizacje praw człowieka, wsparte przez media Partii Socjalistycznej. W dwa miesiące później zakazano charytatywnych działań i w Paryżu i w Strassburgu. Paryski przypadek potępiono jako przestępstwo polityczne, polegające na dyskryminacji rasowej. A ówczesny minister spraw wewnętrznych – podobno człowiek prawicy – Nicolas Sarkozy, wydał ogólnokrajowy zakaz organizowania takich akcji. Akcja została ostatecznie obroniona w sądzie. Alex Kurtagic stwierdza z przymrużeniem oka, że słabość pomysłu identytarystów polegała na tym, że lewactwo nie dba o tradycyjne zasady kulinarne, w taki sposób w jaki myśli, że dba o przestrzeganie praw zwierząt i ludzi. Wojna o zakaz uboju halal w Europie trwa. Łączy prawicę z lewicą. W Holandii popiera go lewicowa holenderska Partia na Rzecz Zwierząt (PvD).



Opracował Otto Kreczmar